Dustin
Sen
Czwartek, 21.05.2015, godzina 2:39
Śnił mi się okropny, aczkolwiek dziwny, sen.
Ponownie pojawiłem się w kotłowni. Widziałem Sama, jednak stałem o wiele dalej niż w prawdziwym czasie tego zdarzenia. Popatrzyłem na swoje ręce. Były jakieś dziwne, brudne od zaschłej krwi, poorane bliznami, na pewno nie należały do mnie. Gdy ujrzałem w dłoni charakterstyczny nóż, nóż którego nigdy nie zapomnę, zrozumiałem, kim właśnie byłem. Patrzyłem z perspektywy mordercy. Jednocześnie odczuwałem jego emocje, znałem jesgo myśli, słyszałem je. Popatrzyłem na nóż. Był podniszczony, na pewno wielokrotnie używany. Rękojeść była czarna, skórzana. Na ostrzu widniał maleńki napis: Luke. Czyli, że postać miała na imię Luke. Prawdopodobnie to był mężczyna, prawie na pewno. Musiałem sprawdzić jeszcze jedno. Poszukałem lustra. Nie zajęło mi to dużo czasu, po kilku krokach odnalazłem je. Przejrzałem się wnim. Byłem wysoki, nawet przystojny. Miamłem na twarzy czerwoną chustkę, zakrywała buzię, ciężko się przez nią oddychało. Z kieszeni wystawała czerwona kominiarka,a spod ciemnoszarego kaptura ciemnoblond włosy. Piwne oczy w nierawym świecie błyszczały z podekscytowania. Reszta twarzy nie ukazywała żadnych emocji.
"Czysty zawodowiec"-pomyślał Luke
Odszedłem od lustra, podszedłem do wielkiego pieca, schowałem się za nim tak, aby chłopcy mnie nie zauważyli. Czułem się bardzo, bardzo podekscytowany, Luke wtedy pomyślał:
"Kolejna ofiara, następne zabójstwo. Tym razem ten mały rudzielec. Po raz pierwszy dali mi równolatka. Nie zawiodę, nie tym razem. Ostatnio przecież miałem "przerwę" przez pięć miesięcy. Dobra sprawa, łatwo będzie wykończyć rudego, szybko padają. Już czas, muszę rzucić moim jedynym nożem, poświęcić go, i spadać stąd jak najszybciej."
Wtedy miała nastąpić ta chwila. To wszystko przez tego kolesia! Ale jakim cudem zauważyłem tą mglistą postać, a nie chłopaka? Nie chciałem tego robić jako ja, ale zrobił to Luke. Musiałem na to patrzeć. Jak ktoś zabija mojego przyjaciela, zupełnie jakbym to ja robił.
Kiedy Sam przewrócił się, jo obudziłem się zlany potem. Moje myśli biegły w tylko jednym kierunku. W kierunku Luke'a. Jak udało mu się rzucić nóż z takiej odległości i trafić Sama? Dlaczego chciał go zabić? Jak udało mu się uciec tak szybko? I najważniejsze: dlaczego był dla mnie widozny jako mglista istota? Miałem jeszcze całą noc, żeby nad tym pomyśleć, więc postanowiłem to wykorzystać.
Już jestem *-*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, zdecydowanie najbardziej wkręciła mnie ta postać :D
Dobra, nie przedłużam, tylko weny życzę *-* Paa