czwartek, 18 czerwca 2015

Rozdział 8

                                    

            Opowieści dziwnej treści

Czwartek, 20.05.2015, godzina 13:24  9 sekund

Tego dnia spóźniłem się do szkoły, co zazwyczaj mi się nie zdarzało. No dobra, nigdy mi się to nie zdarzało. Chyba musiałem wyglądać na naprawdę zmartwionego i zmęczonego, bo Kamelia wypytywała się mnie, co się stało, czy dobrze się czuję. Zbywałem ją krótkimi, niejednoznacznymi odpowiedziami. Nie miałem siły, żeby zajmować się czymkolwiek.
Co mnie wzięło, żebym zaczął kojarzyć fakty, przeszukiwać internet, w celu odnalezienia chociaż jednej, maleńkiej poszlaki?

Zemsta?

Nuda?

Ciekawość?

Strach?

Wiedziałem, że stałem się nieprzystępny, nie chciałem nikogo widzieć. Ta sparawa zwaliła się na mnie na nowo. Ale dlaczego? Przecież to był ino sen jak sen, jednak nieprawdopodobny, wręcz surrealistyczny. Ale było w nim coś niepokojącego. Był zadziwiająco prawdziwy. Nigdy nie przyśniło mi się nic podobnego. NIGDY. Zatraciłem się w rozmyślaniach o tej sprawie na tyle, żeby nie usłyszeć dzwonka na lekcję. Ale i tak nie zareagowałem, poczułem jedynie rozdrażnienie. Nawet kiedy Kamelia podeszła i chwyciła mnie za rękę, coś tam mówiąc, nic nie zrobiłem. Dziewczyna usiadła obok mnie. Powiedziała cicho:

  -Zostajesz? Jak tak to jo z tobą. Proszę powiedz, o co chodzi, może ci pomogę, uwierz mi, jo zostałam źle potraktowana przez życie.

To we mnie uderzyło jak grom z jasnego nieba. Ona? Źle? Jak to? Zawsze myślołech, że kto jak kto, ale Kamelia ma idealne życie. Ma bogatych rodziców, kilkoro  rodzeństwa na tym świecie, mieszka w wielkim domu.

-Dobrze, powiedz mi. Ja ci tylko opowiem.

Po krótkiej chwili myślenia zalała mnie niewielkim potokiem słów:

-Urodziłam się w biednej rodzinie, byliśmy prześladowani. Miałam dwóch starszych braci, a matka była w ciąży z dziewczynką. Miałam 11 lat, kiedy przyszli "źli ludzie". Teraz wiem, że to byli Skrytobójcy. Zabili matkę, ojca i najstarszego brata. Mi zostawili małą bliznę w kąciku ust, brat ma szramę na cały policzek.

Wtedy przyjrzałem jej się uważnie. Rzeczywiście, w prawym kąciku widniała blizna, nieudolnie próbowała ją zakryć makijażem.

-Wiem, widać. Kochanie, nie zakryjesz jej.

-Niestety, ale wracając do mojej historii, zostaliśmy sierotami. Przez dwa lata nie mogliśmy znaleźć rodziny. Na szczęście tylko tyle. Poznałam w bidulu Melissę, która czeka 8 lat na kogoś, kto by ją przygarnął. Jeszcze się nie doczekała, ostatnio spotkałam ją  w mieście. Ale odłączyli mnie od brata. On został w domu dziecka, ja zamieszkałam z nową rodziną. Nie mogłam go nawet odwiedzać. Straciłam z nim jakikolwiek kontakt. Próbowałam go odnaleźć już dwa lata temu, ale ciągle mi się to nie udało. Nigdy nie zżyłam się z Kapciakami. Mam teraz czwórkę rodzeństwa, ale nie zastąpią mi jedynego żyjącego członka rodziny, tej prawdziwej. Czułam się samotna, chociaż miałam wielu przyjaciół, jednak żaden nie był wart mnie. Tak sobie powtarzałam. Ale kiedy poznałam ciebie... Poczułam się specjalna, wręcz idealna. Nikt nie zna mojej prawdziwej historii, nikomu o nie powiedziałam o tym, co przeżyłam, bo by mnie wyśmiali i jeszcze rozpowiadaliby wszystkim jakieś bzdury albo, tak dla odmiany, prawdę.

Szkoda mi jej było. Teroz jo musiałem opowiedzieć jej o tym, co mi się przydarzyło. A nie była to na pewno bajka, życie moje definitywnie nie było usłane różami.

2 komentarze:

  1. Fajne są te ,,jo" i w ogóle xD Śląski :3
    Ogólnie, bardzo fajowy rozdział ^-^ Tylko króciutki :/
    Błędów nie znalazłam ^^
    Pozdrawiam i weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję :) Byłby dłuższy, ale, no wiesz, nie będę od razu wyjawiać historii, a ten rozdział ma kilka tygodni już :)

    OdpowiedzUsuń